Jacek Karwowski Specjalne strefy eurowalutowe (na przykładzie International Banking Facilities)
W ostatnich latach obserwuje się zjawisko wzmożonej konkurencji między państwami w dziedzinie systemów finansowych, w tym w sferze podatkowej. Niektóre kraje osiągają w tym współzawodnictwie sukcesy, innym się to nie udaje, a pozostałe nawet nie podejmują wyzwania.
Rozwój rynków eurowalutowych, czyli miejsc dokonywania obrotu instrumentami denominowanymi w walucie obcej (z punktu widzenia kraju, w którym zawierane są transakcje), jest jednym z bardziej frapujących zjawisk współczesnego świata. Takie centra finansowe, jak Londyn, Luksemburg czy Kajmany, są stosunkowo dobrze opisane w literaturze. Mało uwagi poświęca się natomiast specjalnym strefom eurowalutowym, które choć fizycznie umiejscowione w danym kraju, przyjmowałyby wkłady i udzielały kredytów w walucie narodowej na takich zasadach, jak w walucie obcej. Ustalenie reguł działania w takich obszarach tak, by nie przeszkadzały w prowadzeniu polityki pieniężnej, nie jest najwyraźniej łatwe albo skłonność rządów do liberalizacji zasad działania banków krajowych nie jest duża, jako że do tej pory tylko nieliczne państwa zdecydowały się na utworzenie takich wydzielonych stref. Wśród nich najbardziej znane to amerykańskie International Banking Facilities oraz japońskie Japanese Offshore Market. Inne kraje zdecydowały się na założenie (wydzielenie) analogicznych obszarów, ale nie wolno w nich dokonywać operacji wykorzystujących walutę narodową (Bangkok International Banking Facilities w Tajlandii, Labuan International Offshore Center w Malezji). W artykule podjęto próbę oceny (na przykładzie strefy amerykańskiej), jakie korzyści i trudności wiążą się z funkcjonowaniem takich specjalnych stref oraz dlaczego ich rozwój - zarówno ilościowy, jak i pod względem skali dokonywanych operacji - pozostawia tak wiele do życzenia.
|